niedziela, 26 stycznia 2014

Wyniki konkursu... Czyli OS Patrycji Verdas :D

Tak jak myślałam ^^
Tylko jedna osoba się zgłosiła do mojego konkursu :D
Nie jestem zbyt zawiedziona. Spodziewałam się tego.
Wasza decyzja. ._.
Wracając do tematu, przedstawiam wam wspaniały OS napisany przez osobę która docenia moje starania...

                                                   Patrycja Verdas

( Uwielbiam cię kochana <33 )


________________________


                                     One Shot -Jortini- Zakazana Miłość.


Spójrz w lustro. Kto na ciebie patrzy z drugiej strony? Głupie pytanie. „Ja, oczywiście, że ja.” Wcale nie jest głupie. Zaczesujesz włosy do góry, opuszczając na czoło jeden figlarny kosmyk, malujesz usta na czerwono, a oczy na czarno, wkładasz kolczyk w dziurkę z prawej strony nosa, po czym okręcasz się napięcie. I zaraz zaczynasz się zastanawiać: co powie mama, gdy cię zobaczy? Czy spodobasz się chłopakowi? Co powiedzą w szkole? No i w ogóle: czy można tak wyjść z domu? Nie tylko ty patrzysz w lustro. Za tobą kłębi się masa pytających, drwiących, pochlebnych, dyskredytujących i krytycznych spojrzeń.

Spójrz w lustro jeszcze raz. Kto na ciebie patrzy? Dziewczyna, która jest zła, gdy ktoś ją rani i wściekła, gdy ktoś ją niesprawiedliwie potraktuje, która nie chce nikogo wykorzystywać, czasem się czerwieni,  a czasami nie ma na nic ochoty. Co w sobie szczególnie lubisz? Zastanów się nad wszystkim, co przyjdzie ci do głowy. „Fajnie, że jestem wytrwała”. „Pisze super wypracowania”. „Nigdy nie wystawiam przyjaciółki do wiatru”. Twoja lista jest długa, prawda? Z całą pewnością nie marzysz tylko o tym, czego chciałabyś doświadczyć w życiu, ale także oczekujesz od innych, że będą cię odpowiednio traktowali. Chcesz, aby cię szanowali i słuchali. Chcesz, aby inni cię zauważali i cenili.

Właśnie tego oczekiwała od innych Martina.


I gdy w końcu skrzyżują się drogi tych dwojga i spotkają się ich spojrzenia, wtedy znika cała przeszłość i cała przyszłość.
 

Zapowiadał się ładny, wiosenny dzień. Dziewczyna, jak co dzień wychodziła na przystanek. Czekała na szkolny autobus. Długo wyczekiwany, ale w końcu się zjawił. Weszła do środka i zaczęła swoim wzrokiem szukać wolnego miejsca. Jednak nigdzie go nie było. Pech.
-Tutaj jest wolne.- odezwał się jakiś męski głos. Melodyjny głos. Pełen podążania, zmysłu, namiętności. Może to dziwne, ale Stoessel zakochała się w chłopaku, nawet go nie widząc i nie znając. Ale słysząc.
Odwróciła się i zobaczyła… Przystojnego, wysokiego bruneta, o głębokich oczach. ~O nie! Tylko nie on!~ błagała w myślach.
-Cześć.-rzuciła oschle i przysiadłą się do niego. To był Jorge. Tak, ten Jorge Blanco, czyli bandyta, bandzior, opryszek, rozbójnik, zbir, zbój (…) Lecz za to najładniejszy chłopak w szkole.
-Nie musisz być niemiła, wiesz?- oznajmił.- Wiem, że ci się podobam. Ja się każdej podobam.
-Zadufany w sobie bufon.-powiedziała.
-Być może, ale widzę to w twoich oczach. Nie jestem ci obojętny…

Lekcje dłużyły się niemiłosiernie, do tego jeszcze ten „debil” się uczepił, jak rzep psiego ogona. Kiedy wydobył się ten zbawczy i lubiany przez uczniów dźwięk, czyli dzwonek, wszyscy wybiegli z sali. Dziewczyna późnym wieczorem podążała sama do domu. Słyszała za sobą czyjeś kroki. Odwróciła się, ale nikogo nie zobaczyła. Wzruszyła ramionami i poszła dalej w przekonaniu, że wyobraźnia płata jej figle. Znów coś usłyszała. Jeszcze raz wykonała ową czynność i… Nic. Westchnęła i wykonała kilka kroków, aż poczuła na swoich plecach czyjś ciepły oddech, ale nie zdążyła się odwrócić. Przycisnął ją do ściany. Ona tego nie chciała. Próbowała się wyrwać, uciec, ale jej starania na nic się nie zdały. Nagle mężczyzna upadł na ziemie. Martina podniosła głowę.
-Jorge? Dlaczego to zrobiłeś?
-Bo było widać, że robi to w brew twojej woli.
-Dziękuje. Gdyby nie ty, to…- nie dokończyła. Przez gardło jej to nie przeszło.
-Nie myśl już o tym. Chodź.-powiedział i wyciągnął rękę.- Odprowadzę cię do domu.

Kochać to utracić panowanie nad sobą.

Mijały dni, tygodnie, miesiące. Od tamtego dnia wiele się zmieniło w życiu panny Stoessel. Zeszłą na złą drogę. Wstąpiła do gangu jej chłopaka, zaczęła palić, pić i brać narkotyki. Rodziców w jej domu nigdy nie było. Tata zmarł, a mama… Nie miała dla niej czasu. Tylko praca, praca i praca. Wychowywała samotnie córkę, więc musiała utrzymać je obie, czy również zapłacić czynsz. Nie wiedziała, że jej własna córka wagaruje, ćpa, zadaje się z dużo starszymi od siebie mężczyznami. Kochała ją nad życie i nigdy nie dałaby jej skrzywdzić, jednak los jest nieunikniony.
Pewnego dnia wróciła wcześniej z pracy. Miała nadzieję, że spędzą ten dzień razem. Pojdą na zakupy, na lody, spacer i pośmieją się we dwie. Tak dawno tego nie robiły. Mijała jedna godzina, druga, trzecia, czwarta, piąta… Martina nadal nie wróciła do domu, chociaż lekcje już dawno skończyła. Zaniepokojona Marianna zaczęła się martwić. Coś złego, przecież mogło się stać. Zdenerwowana i zdruzgotana tą sytuacją zadzwoniła na policję i zgłośniła zaginięcie. Po kilku godzinach usłyszała dzwonek do drzwi, a za nimi ujrzała wysokiego policjanta, pijaną, półnagą Martinę i jakiegoś chłopaka, w takim samym stanie.


Z wiatrem będzie mu posyłać pocałunki, wierząc, że wiatr muśnie jego twarz i szepnie mu do ucha, że ona ciągle żyje i czeka.

-Nie będziesz się z nim spotykała, rozumiesz?!
-Mamo, ale to on mnie uratował!!!
-I za to jestem mu naprawdę wdzięczna, ale moja córka nie będzie spotykała się z bandytą!!! - kłótnia, którą słyszał Jorge, wciąż trwała.
-On się zmienił!!!
-Jesteś naiwna, dziecko!
-Nienawidzę cię!!!-krzyknęła i zamknęła się w swoim pokoju.
-Niech pani da mi z nią porozmawiać. Ten ostatni raz. Proszę.-powiedział, a kobieta machnęła ręką na znak, że jest to jej obojętne. Blanco podszedł do drzwi pokoju szesnastolatki.
-Tiniś, to ja. Otwórz, proszę.- poprosił cicho i drzwi się uchyliły, a za nimi zobaczył płaczącą dziewczynę.
-Nie chcę cię stracić.
-Nie stracisz. Zaufaj mi. Kiedyś znów się spotkamy i zakochamy w sobie od nowa. Wiem to, bo prawdziwa miłość przetrwa każdą rozłąkę. Będę na ciebie czekał i zrobię wszystko, żeby znów cię zobaczyć.- oznajmił i uronił pojedynczą łzę.- Żegnaj kochana.- powiedział, po czym namiętnie ją pocałował i wyszedł z pomieszczenia.
-Żegnaj, Jorge. 

_____________________

Piękne, co nie? <33
Wiecie.... Nie mam pomysłu na nagrody.
Może Patrycja mi napiszę co by chciała bo ja nie wiem xD 
To tyle na dzisiaj ale bądźcie czujni bo może niedługo będzie prolog tu :D

Całuski,
Nina Verdas ;**

6 komentarzy:

  1. Czy Wy normalni jesteście? Tylko ja? No wiecie...-.-
    Co do OS to... Jeny... Ale oczy bolą!
    Kochana, ja nie chcę nic. To, że ze mną jesteś, że mnie wspierasz, że czytasz mojego bloga, że dajesz mi chęci oraz motywacje do niego i że również przysłałaś prace na mój konkurs kompletnie mi wystarcza <3333
    O jejciu, jejciu xD Ale mam podjarkę :D Niedługo przeczytam prolog Niny <3333 Nie mogę się doczekać ;33

    Całuski,
    Patrycja Verdas ;***

    PS. Fajny gif ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nom -.- Co za ludzie...
      Oczy bolą od piękna tego One Shota xD
      Dziękuje za miłe słówka. Jeśli tak chcesz... <333333
      Naprawdę? To się cieszę :33

      Nina Verdas ;**

      PS. Wiem xD

      Usuń
    2. Co nie? Uduszę ludzi... ;D
      Od piękna? On jest OKROPNY. Jakiś taki... Dziwny... >.<
      Taka jest moja wola xD
      Naprawdę, naprawdę. Cieszmy się razem ;33

      Całuski,
      Patrycja Verdas;***

      PS. Tak myślałam :D

      Usuń
    3. Haha xD Zasłużyli sobie :D
      Oj kochana.. Ja znam swoje zdanie i będę się tego zdania trzymać ^^

      Nina Verdas ;**

      PS. Ja też xD

      Usuń
  2. piękny ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. łeee... Płakałam ;( pliss napiszcie jeszcze jedną część

    OdpowiedzUsuń