Tylko jedna osoba się zgłosiła do mojego konkursu :D
Nie jestem zbyt zawiedziona. Spodziewałam się tego.
Wasza decyzja. ._.
Wracając do tematu, przedstawiam wam wspaniały OS napisany przez osobę która docenia moje starania...
Patrycja Verdas
( Uwielbiam cię kochana <33 )________________________
One Shot -Jortini- Zakazana Miłość.
Spójrz w lustro. Kto na
ciebie patrzy z drugiej strony? Głupie pytanie. „Ja, oczywiście, że ja.” Wcale
nie jest głupie. Zaczesujesz włosy do góry, opuszczając na czoło jeden figlarny
kosmyk, malujesz usta na czerwono, a oczy na czarno, wkładasz kolczyk w dziurkę
z prawej strony nosa, po czym okręcasz się napięcie. I zaraz zaczynasz się
zastanawiać: co powie mama, gdy cię zobaczy? Czy spodobasz się chłopakowi? Co
powiedzą w szkole? No i w ogóle: czy można tak wyjść z domu? Nie tylko ty
patrzysz w lustro. Za tobą kłębi się masa pytających, drwiących, pochlebnych,
dyskredytujących i krytycznych spojrzeń.
Spójrz w lustro jeszcze raz. Kto na ciebie patrzy? Dziewczyna, która jest zła, gdy ktoś ją rani i wściekła, gdy ktoś ją niesprawiedliwie potraktuje, która nie chce nikogo wykorzystywać, czasem się czerwieni, a czasami nie ma na nic ochoty. Co w sobie szczególnie lubisz? Zastanów się nad wszystkim, co przyjdzie ci do głowy. „Fajnie, że jestem wytrwała”. „Pisze super wypracowania”. „Nigdy nie wystawiam przyjaciółki do wiatru”. Twoja lista jest długa, prawda? Z całą pewnością nie marzysz tylko o tym, czego chciałabyś doświadczyć w życiu, ale także oczekujesz od innych, że będą cię odpowiednio traktowali. Chcesz, aby cię szanowali i słuchali. Chcesz, aby inni cię zauważali i cenili.
Właśnie tego oczekiwała od
innych Martina.
I gdy w końcu skrzyżują się drogi tych dwojga i
spotkają się ich spojrzenia, wtedy znika cała przeszłość i cała przyszłość.
Zapowiadał się ładny, wiosenny dzień. Dziewczyna, jak co dzień wychodziła na przystanek. Czekała na szkolny autobus. Długo wyczekiwany, ale w końcu się zjawił. Weszła do środka i zaczęła swoim wzrokiem szukać wolnego miejsca. Jednak nigdzie go nie było. Pech.
-Tutaj jest wolne.- odezwał się jakiś męski głos. Melodyjny głos. Pełen podążania, zmysłu, namiętności. Może to dziwne, ale Stoessel zakochała się w chłopaku, nawet go nie widząc i nie znając. Ale słysząc.
Odwróciła się i zobaczyła… Przystojnego, wysokiego bruneta, o głębokich oczach. ~O nie! Tylko nie on!~ błagała w myślach.
-Cześć.-rzuciła oschle i przysiadłą się do niego. To był Jorge. Tak, ten Jorge Blanco, czyli bandyta, bandzior, opryszek, rozbójnik, zbir, zbój (…) Lecz za to najładniejszy chłopak w szkole.
-Nie musisz być niemiła, wiesz?- oznajmił.- Wiem, że ci się podobam. Ja się każdej podobam.
-Zadufany w sobie bufon.-powiedziała.
-Być może, ale widzę to w twoich oczach. Nie jestem ci obojętny…
Lekcje dłużyły się
niemiłosiernie, do tego jeszcze ten „debil” się uczepił, jak rzep psiego ogona.
Kiedy wydobył się ten zbawczy i lubiany przez uczniów dźwięk, czyli dzwonek,
wszyscy wybiegli z sali. Dziewczyna późnym wieczorem podążała sama do domu. Słyszała
za sobą czyjeś kroki. Odwróciła się, ale nikogo nie zobaczyła. Wzruszyła
ramionami i poszła dalej w przekonaniu, że wyobraźnia płata jej figle. Znów coś
usłyszała. Jeszcze raz wykonała ową czynność i… Nic. Westchnęła i wykonała
kilka kroków, aż poczuła na swoich plecach czyjś ciepły oddech, ale nie zdążyła
się odwrócić. Przycisnął ją do ściany. Ona tego nie chciała. Próbowała się
wyrwać, uciec, ale jej starania na nic się nie zdały. Nagle mężczyzna upadł na
ziemie. Martina podniosła głowę.
-Jorge? Dlaczego to zrobiłeś?
-Bo było widać, że robi to w brew twojej woli.
-Dziękuje. Gdyby nie ty, to…- nie dokończyła. Przez gardło jej to nie przeszło.
-Nie myśl już o tym. Chodź.-powiedział i wyciągnął rękę.- Odprowadzę cię do domu.
-Jorge? Dlaczego to zrobiłeś?
-Bo było widać, że robi to w brew twojej woli.
-Dziękuje. Gdyby nie ty, to…- nie dokończyła. Przez gardło jej to nie przeszło.
-Nie myśl już o tym. Chodź.-powiedział i wyciągnął rękę.- Odprowadzę cię do domu.
Kochać to utracić panowanie nad sobą.
Mijały dni, tygodnie,
miesiące. Od tamtego dnia wiele się zmieniło w życiu panny Stoessel. Zeszłą na
złą drogę. Wstąpiła do gangu jej chłopaka, zaczęła palić, pić i brać narkotyki.
Rodziców w jej domu nigdy nie było. Tata zmarł, a mama… Nie miała dla niej
czasu. Tylko praca, praca i praca. Wychowywała samotnie córkę, więc musiała
utrzymać je obie, czy również zapłacić czynsz. Nie wiedziała, że jej własna
córka wagaruje, ćpa, zadaje się z dużo starszymi od siebie mężczyznami. Kochała
ją nad życie i nigdy nie dałaby jej skrzywdzić, jednak los jest nieunikniony.
Pewnego dnia wróciła
wcześniej z pracy. Miała nadzieję, że spędzą ten dzień razem. Pojdą na zakupy,
na lody, spacer i pośmieją się we dwie. Tak dawno tego nie robiły. Mijała jedna
godzina, druga, trzecia, czwarta, piąta… Martina nadal nie wróciła do domu, chociaż
lekcje już dawno skończyła. Zaniepokojona Marianna zaczęła się martwić. Coś
złego, przecież mogło się stać. Zdenerwowana i zdruzgotana tą sytuacją
zadzwoniła na policję i zgłośniła zaginięcie. Po kilku godzinach usłyszała
dzwonek do drzwi, a za nimi ujrzała wysokiego policjanta, pijaną, półnagą
Martinę i jakiegoś chłopaka, w takim samym stanie.
Z wiatrem będzie mu posyłać pocałunki, wierząc, że
wiatr muśnie jego twarz i szepnie mu do ucha, że ona ciągle żyje i czeka.
-Nie będziesz się z nim spotykała, rozumiesz?!
-Mamo, ale to on mnie uratował!!!
-I za to jestem mu naprawdę wdzięczna, ale moja córka nie będzie spotykała się z bandytą!!! - kłótnia, którą słyszał Jorge, wciąż trwała.
-On się zmienił!!!
-Jesteś naiwna, dziecko!
-Nienawidzę cię!!!-krzyknęła i zamknęła się w swoim pokoju.
-Niech pani da mi z nią porozmawiać. Ten ostatni raz. Proszę.-powiedział, a kobieta machnęła ręką na znak, że jest to jej obojętne. Blanco podszedł do drzwi pokoju szesnastolatki.
-Tiniś, to ja. Otwórz, proszę.- poprosił cicho i drzwi się uchyliły, a za nimi zobaczył płaczącą dziewczynę.
-Nie chcę cię stracić.
-Nie stracisz. Zaufaj mi. Kiedyś znów się spotkamy i zakochamy w sobie od nowa. Wiem to, bo prawdziwa miłość przetrwa każdą rozłąkę. Będę na ciebie czekał i zrobię wszystko, żeby znów cię zobaczyć.- oznajmił i uronił pojedynczą łzę.- Żegnaj kochana.- powiedział, po czym namiętnie ją pocałował i wyszedł z pomieszczenia.
-Żegnaj, Jorge.
_____________________
Wiecie.... Nie mam pomysłu na nagrody.
Może Patrycja mi napiszę co by chciała bo ja nie wiem xD
To tyle na dzisiaj ale bądźcie czujni bo może niedługo będzie prolog tu :D
Całuski,
Nina Verdas ;**